Mark Hamill
Nic dziwnego, że Gaz Mark Hamill głośno wyrażał swoją pogardę dla roli Luke'a Skywalkera w sequelu trylogii. Przebudzenie Mocy zdegradowało Luke'a do zwykłego epizodu pod koniec filmu, a on zasadniczo był McGuffinem. Według własnych słów Hamilla, nienawidził tego, co The Last Jedi dla tej postaci.
Podejście Riana Johnsona do postaci miało kilka interesujących pomysłów, ale brak rozwoju postaci był wstrząsającą zmianą tempa dla fanów. Nie wspominając już o tym, że film wydawał się być mądrzejszy niż w rzeczywistości. Postacie nauczyli się lekcji, które czuli się niezasłużone i mimo wszystko mówili o różnorodności; film naprawdę źle traktuje swoje postacie kobiece, a potem udaje, że jest progresywny.
Hamill gra tę postać od Gwiezdnych wojen z 1977 roku (teraz zatytułowanej A New Hope). Hamill ponownie wcielił się w swoją rolę w 2015 roku w Przebudzeniu Mocy. Wszelkie nadzieje na to, że Luke będzie miał znaczący łuk, rozwiały się w ciągłym ruchu między Rianem Johnsonem i JJ Abramsem.
Przeczytaj także: Jensen Ackles zagra w Batmana w Arrowverse?
Aktor potwierdził teraz, że nie będzie ponownie odgrywał swojej roli jako Mistrz Jedi i że skończył grać tę postać. Jest słodko-gorzki, tak jak można się spodziewać i szczerze mówiąc, szkoda, jak Disney potraktował tę kultową postać. Oto, co napisał Hamill na Twitterze:
Parodia, jaką jest sequel trylogii, jest obecnie transmitowana na Disney Plus.Moje pożegnanie odbyło się w odcinku IX i było słodko-gorzkie… Kocham tych wszystkich ludzi i na pewno mam sentyment do George'a i stworzonej przez niego postaci. Jestem pełen wdzięczności za to, co mi dał i za moją karierę, ale nie chcę być chciwy. Jest jeszcze tyle historii do opowiedzenia i tak wielu wspaniałych aktorów do opowiedzenia, że nie potrzebują mnie.
Udział: